Alzheimer rozwija się latami, długo przed tym jak objawi się w postaci demencji.
Trudno jest wychwycić pierwsze, niezwykle subtelne objawy choroby. Nie inaczej było w przypadku mojej mamy. Dopiero teraz, z perspektywy kilku lat i obecnej wiedzy jestem w stanie zwrócić uwagę na zachowania, które już świadczyły o tym, że coś jest nie tak.
Po śmierci taty na różne sposoby starałam się mamę zaktywizować. Wspólnie wybierałyśmy różnego rodzaju zajęcia, a jednym z pomysłów było zapisanie mamy na Uniwersytet Trzeciego Wieku. Początkowo wydawało się, że to świetny sposób na zagospodarowanie wolnego czasu i pobudzenie mamy do działania. Ona sama była zadowolona ze spotkań i z podekscytowaniem czekała na kolejne zajęcia. Kłopoty i zniechęcenie pojawiły się po kilku tygodniach.
Pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie oznajmiła, że nie chce brać udziału w lekcjach języka angielskiego, bo jak to sama określiła: „jest za tępa, aby uczyć się tak trudnych rzeczy”. (określenie samej siebie mianem tępej uderzyło mnie bardzo, dlatego tak bardzo jestem przeciwna określaniu demencji terminem „otępienie”). Próbowałam jej tłumaczyć, że to nic takiego, że przecież nikt nie będzie wystawiał jej oceny ani przeprowadzał egzaminów, a to zawsze fajnie uczyć się czegoś nowego. I to było stwierdzenie klucz: uczenie się czegoś nowego. Właśnie to wywoływało już w tedy w niej frustrację, ponieważ nie była już w stanie przyswajać nowej wiedzy. Pamiętam, że kategorycznie odmówiła udziału w tych zajęciach. Z upływem dni to samo zadziało się z nauką obsługi komputera. Zostałyśmy przy tańcu, gimnastyce i mini teatrze. Wydawało się, że mama jest zadowolona i lubi spędzać czas z osobami w swoim wieku. Do czasu.
Po kilku tygodniach powiedziała, że nie zamierza tam więcej jeździć. Nie potrafiła powiedzieć, dlaczego, a ja też wtedy nie umiałam jej zrozumieć. Z moje perspektywy to była świetna forma spędzania czasu. Nie była sama, poznawała ludzi i miała z kim porozmawiać. I to jest kolejny kluczowy problem: rozmawianie- dzisiaj już wiem, że to był kolejny powód jej złego samopoczucia. Zaobserwowałam to znacznie później. Wchodzenie w interakcje z różnymi osobami było trudne z wielu powodów. Po pierwsze kłopot sprawiało mamie zapamiętywanie osób. Prawdopodobnie przypomnienie sobie imienia każdego i ciągłe zastanawianie się kim jest było dla mamy niezwykle trudne. Towarzyszyły temu pojawiające się już kłopoty z dobieraniem słów i budowaniem zdań, co musiało być bardzo wstydliwe w towarzystwie obcych osób. Wtedy tego nie rozumiałam. Ostatecznie mama zrezygnowała z udziału w zajęciach organizowanych nie tylko przez ten uniwersytet, ale w zasadzie z każdej formy spędzania czasu, która wymagałaby poznawania nowych osób.
Jeżeli dostrzegacie tego typu zmianę zachowania u swoich bliskich to przyjrzycie się, czy nie towarzyszą jej inne niepokojące symptomy.