Początek

Mogłabym napisać, że wszystko zaczęło się we wrześniu 2021 roku, gdy mama została zdiagnozowana. Jednak tak naprawdę początek naszego życia z alzheimerem nastąpił znacznie wcześniej. Tylko, że ja ten początek przegapiłam i przez to straciłyśmy kilka cennych lat wspólnego życia.

Jak najszybsze rozpoczęcie „leczenia” (chociaż tak naprawdę nie możemy mówić o leczeniu demencji. Leczenie jest procesem, który z założenia ma doprowadzić do przywrócenia choremu zdrowia, czego nigdy w przypadku demencji nie osiągniemy) ma kluczowe znaczenie dla spowolnienia rozwoju choroby. Przez brak wiedzy i świadomości na temat tego, czym jest alzheimer, a może też przez strach przed mierzeniem się z nim, nie zdiagnozowałam mamy odpowiednio wcześnie. Mimo wielu sygnałów, które się pojawiały na kilka lat przed pierwszą wizytą u neuropsychologa, mimo sugestii lekarza psychiatry, który leczył mamę w jej depresji ja nie zrobiła nic, aby zacząć walkę z tą podstępną chorobą.

Sygnały o rozwijającej się demencji są początkowo bardzo subtelne i wiele osób może nie zdawać sobie sprawy z ich powagi. Moja mama na przykład zaczęła mieć spore problemy z pieniędzmi. Kilka lat po śmierci taty pierwszy raz zorientowałam się, że już po paru dniach od otrzymania renty nie ma odpowiedniej ilości środków na koncie. Okazało się, że nie potrafi liczyć. To odkrycie było dla mnie mocnym zaskoczeniem. Jeszcze jednak większym był fakt, że ktoś potrafił wykorzystywać tę sytuację i zwyczajnie mamę okradać. Wdrożyliśmy oczywiście środek zaradczy w postaci karty kredytowej (który okazał się skuteczny na jakiś czas, ponieważ w kolejnym kroku lokalni sprzedawcy potrafili okradać mamę i przy użyciu karty kredytowej!) jednak do dziś nie potrafię zrozumieć, dlaczego już wtedy nie dało mi to do myślenia.

Dlaczego nie poświęciłam wtedy mamie odpowiedniej uwagi i nie przyjrzałam się jej dokładniej? Innym przykładem był spory problem z odmierzaniem jedzenia przeznaczonego dla psa. Pewnego dnia odkryłam, że pies nie jest odpowiednio odżywiony. Szybki test pokazał, że mama nie wie, ile to jest „połowa puszki” i w zasadzie czy nakładała dwie łyżki karmy, czy całą puszkę dla niej była to właśnie połowa. Wtedy też nie zareagowałam. Traciła również orientację w terenie. W tamtym okresie jeszcze nie doszło do tego, że się zgubiła, ale dawała wyraźne sygnały, że sobie sama w obcych miejscach nie radzi, a ja znowu niewiele z tym zrobiłam. Częściej szukałam rozwiązań na szybkie wyeliminowanie problemów zamiast skupić się na mamie i pomóc jej tak naprawdę. Dopiero interwencja mojej teściowej otworzyła mi oczy i skłoniła do zmierzenia się z prawdą. To właśnie dzięki niej udałam się z mamą na pierwszą wizytę do neuropsychologa. Ale o tym w kolejnym wpisie.

To co jest ważne i co chciałabym, abyście wynieśli z tego o czym powyżej napisałam to to, abyście nie umniejszali temu, co dzieje się z waszymi bliskimi. Zwracajcie proszę uwagę nawet na drobne zmiany zachowania. Nie bójcie się pytać lekarzy i szukać wyjaśnień. Niech was nie zwiedzie wiek osoby, u której podejrzewa się rozwój demencji – myślę, że pierwsze objawy u mojej mamy pojawiły się, gdy miała mniej więcej 50 lat. Wtedy jednak wszyscy uznali, że to nerwica lękowa, a dzisiaj jestem przekonana, że gdy straciła na moment orientację w terenie, a potem bała się sama wychodzić z domu, to był już początek zmagań z demencją. Pamiętajcie proszę o tym, że osoby, których zaczyna dotykać ta choroba same są zagubione, nie wiedzą co się dzieje i boją się głośno mówić o tym, co je spotyka. Ja nie rozumiałam mamy, a moją odpowiedzią wielokrotnie była złość, która budowała jeszcze większy mur i pozbawiała mamę poczucia bezpieczeństwa. Dzisiaj wiem, ile błędów popełniłam i mam nadzieję, że kogoś przed nimi uda mi się ustrzec.